logo

logo

wtorek, 1 października 2013

NIEMIECKA MAPA SZCZECINA 1942

Mapę tę dostałem od przyjaciela w zamian za to, że otrzymał ode mnie w prezencie koszulkę na urodziny. Był ogromnie zaskoczony. Powiedział, że jeszcze nigdy nie dostał nic w prezencie w dniu urodzin i że w takim układzie mnie się też coś należy. Ja byłem zaskoczony chyba jeszcze bardziej. Oto ona w całej okazałości!


NAKRĘTKA Z PEWEXU


Ot prawie zupełnie zwyczajna nakrętka. Skąd się u mnie wzięła? Kolega który handlował kiedyś spirytusem zbierał po ludziach butelki. Nie sprzedawał na raz całych kanistrów, tylko ćwiartki i półlitrówki - stąd u niego potrzeba posiadania dużej ilości szkła "na wymianę". Butelka po żytniej, którą od kogoś dostał miała pewnie ze 30 lat, ale wykorzystał ją, bo przecież mililitraż ten sam i gwint identyczny jak dzisiaj. Jedynie nakrętka była pęknięta. I wtedy właśnie przypomniał sobie, że zbieram wszystko co stare. Dla kolegi była to zwyczajna pęknięta zakrętka, a dla mnie prawdziwy skarb!


BAGNET NIEMIECKI 1940

Bagnet niemieckiej firmy E. u F. Horster, z roku 1940, numer seryjny 4115. Bagnet należał do szeregowego Hellera, nazwisko wybite jest zarówno na bagnecie jak i pochwie. Dostałem go od mojego Dziadka. Dziadek z kolei przywiózł go z Połczyna Zdroju w roku 1945. Stało się tak, ponieważ ojciec mojego Dziadka był przed wojną  jak i  po wojnie maszynistą parowozowym. W początkowym okresie powojennym dostał nakaz pracy ze skierowaniem na Ziemie Odzyskane, do Połczyna właśnie. Udostępnił swojemu synowi parowóz i dwie osoby obsługi, aby sprawdzili, czy tory są wszędzie przejezdne. Dziadek znalazł go podczas przejazdu Lokomotywą po okolicy. Z jego wspomnień wynika, że sprzętu pozostawionego przez Niemców było bardzo dużo. Podczas "wycieczki" stał się również posiadaczem całej skrzynki z nieużywanymi pistoletami Luger. Pistolety były ponoć poukładane numerami seryjnymi i solidnie zabezpieczone grubą warstwą towotu. Niestety z obawy przed Władzą Ludową pistoletów musiał się pozbyć. Zostały zakopane pod osłoną nocy w lesie. Niestety nie wiem gdzie, a Dziadek zabrał ze sobą tę tajemnicę do grobu. Szkoda, bo jeśli faktycznie były dobrze zakonserwowane to może i do dziś byłyby w niezłym stanie. A tak został mi bagnet, który przypomina mi tę dziadkową opowieść. Aż żal wspominać motocykl BMW Sahara, którym Dziadek miał przyjemność jeżdżenia po wojnie w Połczynie. Motocykl został skonfiskowany...



ALCATEL ONE TOUCH EASY

Wobec tempa rozwoju współczesnej telekomunikacji telefon ten to czysta prehistoria.
Telefon jest nie używany, ma ciągle folię na ekranie. Co ciekawe może być zasilany trzema zwykłymi bateriami typu "paluszek". Jedną z jego niespotykanych w dzisiejszych jak i ówczesnych aparatach funkcji jest możliwość wysyłania faxów! Z prezentowanym okazem łączy się zabawna historia. Otóż mój Tato kupił kiedyś na aukcji kolumny głośnikowe Pioneer. W treści aukcji sprzedawca napisał, że w środku jednej z kolumn "coś lata". Ojciec spodziewał się, że może to być odklejona zwrotnica lub coś takiego, ale skoro sprzedawca zapewniał, że kolumny grają fantastycznie, to kupił je bez zastanowienia.
Jakież było zdziwienie Staruszka gdy po odkręceniu głośnika basowego ukazał mu się ten właśnie Alcatel! Telefon szybko przeszedł na moja własność. Po wyciągnięciu zalanych baterii i włożeniu nowych okazało się, że telefon jest bez sim-locka. Mało tego, udało mi się wykonać prawdopodobnie pierwsze od 1997 roku połączenie!.Skąd wiem, że akurat od 1997? Wpisałem na klawiaturze standardową kombinację *#06# i sprawdziłem numer IMEI tego egzemplarza. Sprawdziłem datę i miejsce produkcji. Telefon wyprodukowano w 1997 roku we Francji, skąd pochodziły również kolumny Pioneer opatrzone metką Fabrique en France. Nasuwa się więc wniosek, że nowy telefon najpewniej został ukradziony z innej hali produkcyjnej i schowany w kolumnie. Być może ktoś później o nim zapomniał. Tak mogło być, bo przecież telefon nie miał w środku karty SIM, nie mógł zatem nikt z niego korzystać. Dodam jeszcze, że telefon ma rozsuwaną klapkę i wyciąganą antenkę! Nie jeden hipster mógłby takiego pozazdrościć!



CZERWONA KSIĄŻECZKA TOWARZYSZA MAO TSE TUNGA.

Prezentowany egzemplarz dostałem od mojego Dziadka. On z kolei dostał go w Chińskiej ambasadzie w Warszawie, w latach `60. Co ciekawe książeczka wydrukowana jest w Pekinie, a tekst w całości jest po polsku!

Cytaty z Przewodniczącego Mao na Zachodzie nazywane także Czerwoną książeczką (Little Red Book) Każdy Chińczyk był zobowiązany do jej studiowania, zachęcano do uczenia się jej na pamięć. Cytaty pełniły rolę pozdrowienia na ulicy, w pracy, czy podczas rozmowy telefonicznej, wypisywano je także na transparentach, fasadach domów, noszonych na piersiach znaczkach, a nawet na ramach rowerów. Książeczka wydawana była oryginalnie w formacie A6, aby można było zawsze nosić ją przy sobie.
W Chinach wydano nawet do miliarda egzemplarzy "Cytatów...", co sytuuje je na drugim miejscu po Biblii wśród książek o największym nakładzie w historii. Ideologiczne znaczenie książeczki w Chinach spadło po 1978 r. Obecnie wydania Czerwonej książeczki oraz przedmioty opatrzone pochodzącymi z niej cytatami są obiektem zainteresowania kolekcjonerów, a ich ceny na rynku systematycznie rosną.